Glenfarclas 1953 58 years old
Najstarsza whisky jaką piłem.
Jakiś czas temu napisałem o niezwykłym wydarzeniu jakim było przygotowanie dla Polski 58 letniej whisky Glenfarclas (link do tego wpisu z filmem). Single malt był wydestylowany w 1953 roku i dzierży miano najstarszego dotąd wypuszczonego przez tę firmę. Z jednej beczki powstało 400 butelek unikatowej whisky. Pomysłodawcą i organizatorem całego przedsięwzięcia jest firma Wealth Solutions z Warszawy, która ma na swoim koncie również sprowadzenie do naszego kraju Karuizawy 1964.
Glenfarclas leży w największym pod względem liczby destylarni regionie – Speyside, w Szkocji oczywiście. Chodzi tu o rejon rzeki Spey w NE części kraju. Co ciekawe, nieprzerwanie od 1853 roku firma należy do tej samej rodziny Grant. Niewiele pozostało takich przypadków, jako że większość destylarni dziś wchodzi w skład wielkich koncernów, tj. Diageo, Pernod Ricard, LVHM. Trochę szkoda, takie rodzinne gorzelnie, ze swoimi wzlotami i upadkami, nadają whisky dodatkowego klimatu i romantyzmu. Duże firmy kojarzą się z dużymi pieniędzmi, wielkimi sztabami marketingowymi i maksymalizacją zysku, cóż takie są korporacje…
Umieszczając wpis o Glenfarclas 1953 nie śmiałem nawet pomyśleć, że będę mógł spróbować tak starej i drogiej whisky, ale proszę udało się, jestem po degustacji.
Jak przystało na wyjątkowe wydanie mamy: single cask, natural colour, un-chillfiltered, cask strength 47,2% ABV.
K: bursztynowy, złoty – wygląd oleisty, leniwie spływa po ściankach kieliszka,
N: domowe ciasto, jagodowy muffin, w tle delikatne tony drewna, kompot rabarbarowy, słodki, dopiero co otwarta paczka żelkami Haribo (w klasycznym wydaniu), są też warzywne tony, suche siano na polu latem, potem wyczuwalne są nawet cytrusy z lekką kwaskowością, imbir, w oddali wyłania się sherry – bogaty i złożony nos – przy pierwszym powąchaniu miałem wrażenie dużego podobieństwa do Taketsuru Pure Malt 12 years old, za chwilę jednak nos Glenfarclasa objawił się w całej krasie, wskazując na skomplikowanie i wielowarstwowość, po dodaniu wody bardziej słodki z wanilią i tonami warzywnymi;
S: oleista, głęboki, pieprzny w całej jamie ustnej aż do gardła, silny smak przejrzałych czerownych polskich jabłek, jest też gruszka, oczywiście jak to w tak dojrzałej whisky są też ślady drewna, raczej bez dużej goryczki, ale o dziwo nie przybierają przytłaczającej mocy, po dodaniu wody wyłania się więcej słodyczy, ale też wzmagają się tony drewna i goryczy z dodatkiem lekkiej kwaskowatości;
F: dość długi z wyczuwalnymi bardzo dojrzałymi jabłkami, choć oczekiwałem nieco dłuższego wykończenia.
Punktacja: 93
Whisky leżakowała w beczce po sherry, zakładam że nie z pierwszego napełnienia, gdyż wpływ sherry nie jest obezwładniający, jak z pewnością byłoby po 58 latach w beczce po pierwszym napełnieniu. Kolor też nie jest ciemny, jak np. w Karuizawach. Kolejne napełnienie pozwoliło wydobyć z beczki inne nie związane z sherry walory smakowe.
To najstarszy single malt jaki piłem, jego degustacja była wielką celebracją, do której przygotowywałem się kilka, odpowiednio nastrajając się. Wspomnienia po tej whisky na pewno pozostaną na długo.
Punktacja opiera się na moich wrażeniach i odczuciach, stąd jej charakter jest oczywiście subiektywny.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, uzyskać konkretną informację lub po prostu się przywitać, nie krępuj się wysłać wiadomości na adres blog@lukloveswhisky.pl.