Talisker Skye
NAS z Isle of Skye.
Ostatnio z Isle of Skye mieliśmy tu Talisker 57 North, wcześniej 10 letni klasyk, nie zabrakło też relacji z wizyty w destylarni. Do tego grona dołącza Talisker Skye, czyli kolejny NAS (no age statement), na szczęście butelkowany na poziomie 45.8% ABV.
N: jeszcze w butelce, nieco torfowo z wędzonką – to niezły prognostyk; trzeba wypełnić kieliszek – najpierw alkoholowa bryza, która szybo ulatuje, jak to bryza, potem nieco słodkiego – herbatniki może, gotowane jabłka, dalej sporo akcentów torfowych, wędzona ryba, sieci rybackie, solanka, morskie powietrze, nie szczególnie kompleksowo i wszechstronnie, ale przyjemnie;
S: w smaku elementy młodego alkoholu są bardziej odczuwalne, pojawia się drażnienie na języku i rozgrzewanie, trzeba przejść przez to, w tle wyłaniają się torfowe akcenty, do tego coraz więcej drewna, imbir, goryczka i bardziej wytrawnie;
F: nawet długi, ze sporą dawką drewna, wytrawny.
Punktacja: 77.
Do kolekcji dołączył Talisker Skye o przyjemnym zapachu, choć nie szczególnie rozbudowanym i pozostającym w tyle smaku. Taki już urok NAS, nie można mieć wszystkiego, choć w ogólnym rozrachunku jest przyzwoicie.
Punktacja opiera się na moich wrażeniach i odczuciach, stąd jej charakter jest oczywiście subiektywny.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, uzyskać konkretną informację lub po prostu się przywitać, nie krępuj się wysłać wiadomości na adres blog@lukloveswhisky.pl.
7 komentarzy
Dom Whisky
17 lipca 2017 / 13:44
Ten klimat destylarni i wyspy Sky ciężko opisać, ale na szczęście da się go poczuć dzięki ich whisky! 😉
Art
18 lipca 2017 / 19:47
Dzień dobry,
gratulując naprawdę interesującej strony, na którą zaglądam od czasu do czasu z prawdziwą przyjemnością – chciałbym, że się tak wyrażę, 'wziąć w obronę’ ten NAS… choć prawdę powiedziawszy nikt go tu nie atakował 🙂
Moje wrażenia z jego degustacji są naprawdę bardzo pozytywne
i dość spójne z Pańskim opisem, poza pewną 'alkoholowością’,
zresztą niezbyt długotrwałą, normalną przy młodszej whisky –
jest naprawdę dobrze: bogaty nos, dobry smak i niezły finish.
Dlatego 77 punktów wydaje się być nieco krzywdzące, osobiście
dałbym 79, a nawet 80 – bo to naprawdę godny polecenia NAS,
a zwłaszcza, gdy porówna się go do Tyrconell prezentowanym tu:
https://lukloveswhisky.pl/kolekcja-whisky/the-tyrconnell-single-malt-irish-whiskey/
który co prawda dostał 74 punkty, ale który 'ma’ tylko zapach, zaś Talisker
ma na niezłym poziomie wszystkie elementy, a jak się doda butelkowanie na 45.8 ABV,
to… .
Pozdrawiam, Art
PS.: …i drobna, żartobliwa uwaga: bardzo często przytrafia się Panu literówka
'wytrwanie’ 'wytrwany’ zamiast (jak mniemam) 'wytrawnie’ 'wytrawny’…
w tym tekście dwa razy… a w innych… 🙂
LukLovesWhisky
19 lipca 2017 / 16:23
Dzień Dobry.
Bardzo dziękuję za odwiedzanie bloga.
Temat punktacji zawsze pozostaje dyskusyjny, ile podniebień tyle ocen, najważniejsze abyśmy mogli wymieniać się opiniami i szanować cudze zdanie. Dlatego bardzo cenię tego typu dyskusję.
Z drugiej strony sama punktacja ma charakter zdecydowanie subiektywny i w pewnej mierze zależy też od chwili degustacji i jej ewentualnych powtórzeń. W tym przypadku takie było moje odczucie, dlatego uznałem że ocena będzie adekwatna.
Jeszcze raz dziękuję, także za zwrócenie uwagi na literówki.
Pozdrawiam,
Luk.
Art
18 lipca 2017 / 20:06
…no chyba, że 'wytrwany’ znaczy wytrzymany, utrzymany… to rozumiem, tylko 'wytrwanie’ nie pasuje mi już wcale… 🙂
Oczywiście rozumiem i respektuję subiektywną ocenę – chciałem tylko uzasadnić dlaczego – moim zdaniem – powinna być (nieco) wyższa, pozdrawiam, Art
LukLovesWhisky
19 lipca 2017 / 16:06
Tak, ta literówka to mój stały element gry, choć niezamierzony, oczywiście chodzi mi o wytrawny. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiam w tekście.
Kriz
10 sierpnia 2017 / 21:53
Mam bardzo mile wspomnienia po butelce tego alkoholu i polecam go, choc bez watpienia nie jest to whisky dla kazdego. Kto zmierza w kierunku slodszych biegunow, ten moze sie z nia meczyc, znam taki przypadek.
Mnie urzekly te klimaty wędzonych ryb, soli, morskiego powiewu. W mojej opinii jest to bardzo ciekawa whisky i na pewno bede do niej wracal, co nie zdarza mi sie czesto.
Ocena jak ocena, najwazniejsze, ze opis whisky jest bardzo trafny, w zasadzie mialem takie same spostrzezenia.
Pozdrawiam
Mariusz
31 sierpnia 2017 / 15:24
Dla mnie jednak to słaba whisky. Określiłbym ją jako co najwyżej przyzwoitą, jednak do dobrego to jej brakuje całkiem sporo. Kupiłem z ciekawości oraz dlatego że T 10y jest dobrym produktem. NAS to jednak NAS. Jedno co można o niej powiedzieć, to że z pewnością jest lepsza od zdecydowanej większości blendów. Do magii prawdziwego SM niestety tutaj brakuje. OK – jest jakiś tam torf itd. ale jest słodka i taka trochę bez wyrazu. Smak szybko ucieka. Na pewno nie jest to whisky która zapadnie w pamięć, a jeżeli już (i próbowaliśmy innych whisky SM) to raczej jako ta, której nie należy wkładać drugi raz do koszyka. Najlepsze to były dwie szklaneczki o ciekawym kształcie (kulista podstawa) i to tak naprawdę chyba największy plus (o ile kupiło się ze szklankami bo bez już tak różowo nie jest 😉 ). Nadal jeżeli ktoś chce dobrze wydać pieniądze na Taliskiera to musi kupić co najmniej 10, bo Skye jest przy nim co najwyżej średniakiem.