Kavalan Solist Vinho Barrique, 56.3% ABV
Kiedyś to były czasy....
Kiedyś to były czasy....
Kiedyś to były czasy… Można było sobie polecieć na Tajwan i spróbować Kavalana „wprost ze źródełka”. Kiedyś, to jest jeszcze na przełomie 2019 i 2020 roku. Dziś już czasów nie ma… Zobaczymy jak to będzie z tymi „czasami” w przyszłości, na razie pozostały wspomnienia i resztka Kavalana Vinho Barrique na dnie butelki.
Oczywiście będąc na Tajwanie nie można nie popróbować tutejszej whisky. Najsłynniejszą jest oczywiście już dobrze znany Kavalan. Podstawowe wydania tego single malta nigdy jakoś szczególnie mnie nie wzywały, natomiast seria single cask Solist nigdy nie była mi obojętna. Jeszcze mam gdzieś w domu Kavalana Solista Sherry cask, którego kupiłem za symboliczne, jak na dzisiejsze standardy pieniądze, na lotnisku w Singapurze, lata temu. Pamiętam, że bardzo mi smakował. Solistów próbowałem także podczas festiwali whisky i przy innych okazjach. Zawsze było miło, choć pewnie wysoka moc i duża intensywność nie każdemu musi odpowiadać, a właśnie na to należy przygotować się w tym przypadku.
Tajwan to ładna i ciekawa wyspa, moim zdaniem zdecydowanie warta odwiedzenia. Jej stolica Tajpej, również robi dobre wrażenie. Generalnie charakteryzuje się przyjaznymi ludźmi, bardzo dobrym jedzeniem, łagodną pogodą, same plusy. Kolejny pozytywnym elementem jest intensywny rozwój produkcji whisky, w tym w destylarni Kavalan i mniej u nas znanej Omar. Wydaje mi się, że na miejscu obie marki są podobnie rozpoznawalne.
W Omarze nie byłem, ale spędzając czas w Tajpej warto było poświęcić trochę czasu na wycieczkę do Kavalana. Tak też się stało w moim przypadku. Jazda samochodem to około 2h w jedną stronę. Na miejscu duże wrażenie robi przestronny pałac, tak, ten którego zarys umieszczono na etykiecie butelki. Obok jest destylarnia, jej odwiedzanie zwykle odbywa się w sposób samodzielny. Po prostu można przejść szerokim korytarzem, po którego bokach umieszczono szyby, pozwalające podejrzeć proces produkcyjny. Po takim przejściu odwiedzający są od razu kierowani do osobnej dużej sali na degustację. Dla tych, którym to nie wystarczyło przygotowano odrębną salę degustacyjną z wszystkim co w Kavalanie produkują. Ja skupiłem się na serii Solist i spróbowałem chyba wszystkiego od Manzanilla, Fino przez Port do PX i tradycyjnej Sherry. Wszystkie w moim odczuciu na wysokim poziomie.
Skoro już po degustacji, nie można było tak wyjść z destylarni z pustymi rękami. Tym razem padło na Solist Vinho Barrique z 2019 roku, cask nr W140201003A, moja butelka ma nr 10 z 212. Mamy tu naturalny kolor, unchillfiltered i cask strength 56.3% ABV. Bez określenia wieku (co jest typowe w tym przypadku) i pewnie w odniesieniu whisky ze Szkocji byłby to powód do narzekań, jednak na Tajwanie panuje zupełnie inny klimat, jest tu zdecydowanie cieplej przez cały rok i bardziej wilgotno. Sprzyja to interakcji beczki z destylatem i przyspiesza dojrzewanie. Jednocześnie znacznie większy jest tu Angel’s Share.
Moje Vinho Barrique pojechało później ze mną do Tajlandii, na Okinawę i do kraju. Została resztka.
Co tam w butelce?
K: głęboka czarna herbata;
N: słodki, likierowy i bardzo owocowy, mam dojrzałe śliwki, czereśnie, śliwki w czekoladzie, figi, daktyle, suszona morela, brzoskwinia, liczi, skórka pomarańczowa, od czasu do czasu (zwłaszcza w wyższej temperaturze, wyczułem to w Tajlandii) mam muśnięcie lakieru do paznokci, farb plakatowych, trochę chemicznie, ciekawe…
S: intensywny i oleisty, na początku nieco pali na języku, ale po dwóch kroplach wody łagodnieje i zaczyna ładnie komponować się z zapachem, wszystkie owoce także tu występują, do tego dochodzą czerwone pomarańcze, dotyk limonki, nieco imbiru, później jeszcze kawa z odrobiną mleka,
F: długi owocowy.
Punktacja: 90.
Kavalan Solist Vinho Barrique w żadnym razie nie zawiódł mnie, a dodatkowo utwierdził w przekonaniu, że nie trzeba izolować się od coraz śmielej zdobywających rynek single maltów z Azji. Niestety na razie my sami musimy pozostać w pewnej izolacji. Ciekawe jak długo?
Punktacja opiera się na moich wrażeniach i odczuciach, stąd jej charakter jest oczywiście subiektywny.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, uzyskać konkretną informację lub po prostu się przywitać, nie krępuj się wysłać wiadomości na adres blog@lukloveswhisky.pl.