Glenmorangie The Quinta Ruban 12 years old
Czyli finiszowanie w beczkach po Porto.
Czyli finiszowanie w beczkach po Porto.
Glenmorangie miało już swoją premierę na blogu. Poprzednio opisałem Glenmorangie 18 years old oferowane w wytwornym złotym opakowaniu. Podstawowa wersja 10 letnia była pierwszą whisky z tej destylarni, którą próbowałem, pewnie jeszcze przyjdzie pora aby o niej napisać, a teraz The Quinta Ruban.
Glenmorangie od początku lat 90 XX wieku finiszuje whisky w beczkach po różnych wzmocnionych winach. Proces ten polega na standardowym starzeniu destylatu w beczkach po Bourbonie, a następnie przelaniu tak powstałej whisky do beczek, w których wcześniej przechowywano np. Sherry, Rum. Podobno w Glenmorangie beczek po Bourbonie używa się tylko do dwukrotnego starzenia whisky, co ma zapewnić większy wpływ drewna na alkohol. Jakiś czas temu uczestniczyłem w prezentacji gamy Glenmorangie prowadzonej przez Brand Ambasadora marki Karen Fullerton w Domu Whisky w Jastrzębiej Górze. Spróbowałem wtedy m.in. 10 letniej whisky leżakującej w beczkach po Bourbonie zalanych po raz pierwszy (first fill) i po raz drugi (second fill, re-fill). Obie wersje były ciekawe i dobre, ale z wyraźnymi różnicami w zakresie intensywności wpływu dębu na alkohol. Większość wersji Glenmorangie składa się z zestawienia destylatów starzonych właśnie w takich dwóch rodzajach beczek. W przypadku finiszowania taka whisky dodatkowo jeszcze dojrzewa w beczkach np. po winie.
Tak też jest z The Quinta Ruban 12 years old, która finiszowana była w beczkach po Porto (Port pipes). W jej przypadku można by rozwodzić się nad kolorem, który jest głęboko bursztynowy z czerwonym poblaskiem. W pewniej mierze jest to zasługa leżakowania w beczkach po Porto, ale też pewnie dodatkowego barwienia karmelem (brak informacji o naturalnym kolorze). Na plus można zaliczyć brak filtracji na chłodno (unchillfiltered) i 46% ABV. Wyższa zawartość alkoholu wpływa na wzmocnienie i utrwalenie walorów degustacyjnych, a także poprzez stopniowe dodawanie wody pozwala odkrywać kolejne warstwy whisky.
N: całkiem pieprzny, ziołowy, wyraźnie wyczuwalny imbir i mięta, potem robi się nieco słodko, jest też wanilia, miód, głębiej odnajduję owoce – brzoskwinia, nektarynka, dotyk fig, może daktyli, wszystko jest całkiem świeże,
S: oleisty, słodki, owocowy z grapefruitem, śliwką węgierką, pomarańczą, sokiem pomarańczowym, czarną porzeczką, imbir, utrzymujące się iskrzenie na języku, jest też i dębowa goryczka,
F: długi z goryczką, pozostałościami iskrzenia i śladami pomarańczy.
Punktacja: 86.
Zapach ładnie rozwija się wraz z upływem czasu. Smak jest intensywny. 46% ABV zostawia pole do dodania wody (aż do zmętnienia, co jest oznaką braku filtracji na chłodno), która uwalnia głębsze warstwy whisky, dodaje słodyczy i nut kwiatowych. Całkiem przyjemnie.
Punktacja opiera się na moich wrażeniach i odczuciach, stąd jej charakter jest oczywiście subiektywny.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, uzyskać konkretną informację lub po prostu się przywitać, nie krępuj się wysłać wiadomości na adres blog@lukloveswhisky.pl.
5 komentarzy
j.tomala
23 sierpnia 2015 / 16:13
Znakomity trunek, bardzo wyjątkowy.
LukLovesWhisky
30 sierpnia 2015 / 17:28
Też mi smakuje. Finiszowanie w beczkach po porto pozostawia tu wyraźny ślad. Pozdrowienia.
Alan
22 marca 2018 / 20:45
Z serii finiszowanej dla mnie na 2 miejscu. Na pierwszym Nectat a na trzecim lasanta
LukLovesWhisky
8 kwietnia 2018 / 13:27
Ja skłaniałbym się chyba właśnie w stronę Quinta Ruban jako na pierwszym miejscu 😉
Robert
17 grudnia 2018 / 22:10
Wspaniała whisky 🙂