Bowmore 10 years old Tempest Batch V
Do sklepu po buty, a powrót z whisky..
Do sklepu po buty, a powrót z whisky..
Mamy już jesień, więc wybrałem się do sklepu po odpowiednie buty. Nie przepadam za chodzeniem po sklepach, więc sprawie się uwinąłem i buty kupione. W drodze do wyjścia natrafiłem na sklep z whisky i tam spędziłem znacznie więcej czasu. Z „puppy eyes” spoglądał na mnie Bowmore 10 years old Tempest Batch V, więc musiałem go przygarnąć.
Cóż tu mamy? 10 lat, first fill Bourbon barrels, non chillfiltered, natural colour i cask strength, a raczej batch strength – 55,9% ABV.
K: jasny bursztyn;
N: zaczyna się od intensywnych cytrusów, w tym pomarańcza, mandarynka, potem spora dawka wanilii, dalej pozostajemy przy owocach jest tu brzoskwinia i dojrzała gruszka, dopiero teraz pary alkoholu zaczynają nieco drażnić nos, pojawia się też zrównoważony torf i dym, całkiem słodko, więcej cytrusów po dodaniu wody, a nadto wygasłe ognisko, grillowane owoce morza;
S: tutaj torf mam od razu i na zawołanie, towarzyszy mu iskrzenie na języku z dotykiem goryczki, a dalej skórka cytrynowa, limonka i pomarańcza, pojawia się też popiół i imbir, po dodaniu wody więcej słodkiego, wanilia, toffi;
F: długi z imbirem, goryczką, sokiem pomarańczowym i skórką cytryny.
Punktacja: 89.
Mój poprzedni Bowmore 10 years old Tempest to Batch 3. Na pierwszy rzut oka jaśniejszy o ton. Tu jest więcej cytusów, mniej słodyczy. Różnice między obu wydaniami można wyczuć, ale porządny charakter jest zachowany. Obie mi smakują. Wydaje mi się, że V ma więcej głębi. W 3 w smaku dominuje torf, za to w V do głosu dochodzi więcej owoców.
Tempest to moja ulubiona wersja Bowmore, V jest jeszcze bogatsza i bardziej kompleksowa, za to dostaje dodatkowy punkt.
Punktacja opiera się na moich wrażeniach i odczuciach, stąd jej charakter jest oczywiście subiektywny.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, uzyskać konkretną informację lub po prostu się przywitać, nie krępuj się wysłać wiadomości na adres blog@lukloveswhisky.pl.